Powered By Blogger

środa, 19 listopada 2014

Stalownik - opuszczony szpital w Bielsku Białej



Jeśli Czarnobyl jest za daleko, spójrzcie na to!
Stalownik
Aby poczuć klimat miejsc opuszczonych i zapomnianych, nie musimy wyjeżdżać za granicę. Więcej niż pewne, że całkiem ciekawe ruiny i pustostany znajdują się w Waszej okolicy! 

Świetną robotę wykonują ludzie z forgotten.pl. Właśnie ta strona stała się inspiracją do odwiedzenia „Stalownika” – ruin szpitala w Bielsku- Białej. Dlaczego Stalownik? Wbrew pozorom, nie jest cały ze stali, po prostu moloch stoi przy ulicy Stalowej!

Wejście
Piękny jesienny poranek. Bezchmurne niebo. Dzisiaj, z Częstochowy do BB jedzie się zgodnie z przepisami ok. 2 godzin. Drogi wyremontowane. Przejazd Przez Tychy i Pszczynę to łatwizna. I pomyśleć, że jeszcze rok w temu, w związku z licznymi remontami, droga trwała 3, a nawet 4 godziny.
Parter...

Do celu docieramy bez przeszkód. Kontury Stalownika majaczą między drzewami. Zniszczone ogrodzenie zdaje się mówić „zapraszam!”. Ślady naszych poprzedników widoczne na każdym kroku: butelki, ślady ogniska, paczki fajek, napisy na ścianach. Znaczy się, że miejsce żyje swoim życiem, mimo tabliczek „Wstęp wzbroniony!”. 
Wstęp wzbroniony?
W dniu naszej wizyty klatka schodowa była jeszcze , albo już otwarta. Nie musieliśmy się wspinać na pierwsze piętro (chociaż byliśmy na to przygotowani). Niewielka dziura w zamurowanej ścianie była dla nas wystarczająca aby prześlizgnąć się do środka. 
Od frontu

Zachowując należytą uwagę zaczęliśmy wchodzić na 10 piętro, co jakiś czas przechadzając się po wybranych kondygnacjach. Widok z góry robi wrażenie. Wysoka przejrzystość powietrza, jesienne kolory drzew, góry… gdzieś w oddali miasto tętniące własnym życiem. Tymczasem tu, na górze, niepokojąca cisza, zakłócana niekiedy szumem wiatru i odgłosami zrzucanych przez niego gruzów, kamieni oraz wszelkiego rodzaju innych resztek Stalownika.

Będąc tam, należy zachować szczególną ostrożność. Wiatr na wyższych piętrach bywa bardzo silny. Istnieje więc realne ryzyko, że stojąc na dole, można zostać poważnie zranionym, a najprędzej zabitym, przez części zwiane z wyższych kondygnacji. Sami byliśmy tego świadkami.
Jedna z kondygnacji

Tradycyjnie, właściwym sobie sposobem, zrobiliśmy kilka zdjęć, zwiedziliśmy budynek, usiedliśmy na ziemi by chwilę odpocząć i pomyśleć nad dalszymi opcjami w niedalekiej przyszłości. A przy okazji, będąc w górach, postanowiliśmy przejechać się jeszcze do Szczyrku, oglądnąć na szybko skocznie narciarskie, wjechać na Skrzyczne, by nacieszyć się raz jeszcze widokiem gór w ten wspaniały jesienny dzień.  

Z pozdrowieniami, Goahead!

1 komentarz:

  1. Fajnie się was czyta chłopaki idę z wami powędrować dalej

    OdpowiedzUsuń