Ktoś
zapyta: dlaczego Ameryka? – A dlaczego nie? – pozostaje prosta odpowiedź.
31 maja 2013 nasze nogi stanęły na
amerykańskiej ziemi.
Grill. Dzień wolny. |
Warszawa – Paryż, potem Paryż – Detroit. Wiecie, że mimo
ważnej wizy, prawo stanowi, iż pogranicznik ma prawo Cię zawrócić prosto z
lotniska? Niepewność trwała do samego końca. Po przybiciu stempla w paszport
nie było już żadnych przeciwwskazań. Następnie przesiadka do ok. 50 miejscowego
odrzutowca i w drogę do Cleveland, z
którego już tylko godzina drogi samochodem do naszego docelowego miasteczka
Sandusky w stanie Ohio. Jeden dzień, 3 różne samoloty, dwie przesiadki.
Dlaczego Ameryka? Pomysł narodził się przed wakacjami 2012 roku.
Niekończące się długie proste. Sandusky |
Byliśmy
sfrustrowani. Dwie zaplanowane wcześniej przez nas podróże nie doszły do
skutku. Powody były różne, od braku czasu, przez brak gotówki, a może czasem
braku ostatecznego zdecydowania. Obiecaliśmy sobie „dość tego!” . Podczas
jednego z wieczorów kolejny raz podróżowaliśmy palcem po mapach przemierzając
cały świat. W końcu nasza uwaga skupiła się na USA. Dlaczego by nie?
Jedne z lepszych domów. |
Od razu w
głowie ułożył się plan, co można by zrealizować w Stanach, co zobaczyć,
zwiedzić, gdzie pojechać. Zaskakujące jest to, że podróż, która została
wykonana prawie półtora roku później była niemal w stu procentach zgodna z
założonym planem. Niemal w stu procentach, gdyż ta rzeczywista przerosła
wszelkie oczekiwania i zakładane rezultaty.
Amerykańskie wozy nie znudziły się nam ani przez moment |
USA
okazały się bezkonkurencyjnym faworytem, a nasza uwaga od tej pory skupiła się
na odkryciu sposobów jak można tam jechać. Praca domowa – zbadać wszystkie
możliwości. Już po dwóch dniach znaliśmy przynajmniej kilka programów wymiany,
kilka stron internetowych, które mogą okazać się pomocne.
Korzystając z faktu,
iż ciągle byliśmy studentami zdecydowaliśmy się na program wymiany studenckiej.
Owy program wydał się atrakcyjny zarówno pod względem samej oferty jak i pod
względem cenowym. Jedynym „ale” jest małe prawdopodobieństwo nieotrzymania
wizy, gdyż ta nigdy nie jest gwarantowana w 100%. Po dokonaniu formalności i
szeregu opłat, spełnieniu wymogów formalnych, rozmowa o wizę ustalona została
na II połowę maja. Wizy dostaliśmy bez problemu.
Sandusky ciąg dalszy |
31
maja polecieliśmy z Warszawskiego Okęcia na lotnisko De Gaulle’a w Paryżu by
stamtąd odlecieć do Detroit a następnie do Cleveland. Już sama podróż trzema
samolotami wydawała się być i w rzeczywistości była ciekawym przeżyciem samym w
sobie.
Stany sprzyjały nowym znajomościom |
Wiele godzin spędzonych w samolocie, pierwszy raz tak wiele. Po
osiągnięciu Cleveland, kolejny raz udało nam się złapać okazję i samochodem
pojechaliśmy do Sandusky, gdyż jak się okazało w Stanach publiczny transport
stoi na poziomie o kilka klas niższym niż europejski. Duże podziękowania dla
naszych koleżanek z Ukrainy. Anastazje – do o Was i dla Was, jeszcze raz,
wielkie dzięki!
Naszym
celem był Cedar Point – największy park rozrywki w USA, światowa stolica
Rollercosterów. Ciekawostka, Cedar Point, polożone jest w miejscowości
Sandusky, założonej w XIX wieku przez polskiego szlachcica nazwiskiem Sadowski.
Nie wszyscy dali radę... |
Ameryka
robi wrażenie na każdym kroku. Ogromne budynki, dużo betonu, policja, straż
graniczna w pełnym uzbrojeniu, psy, radiowozy. Nagle przypominają się sceny z
amerykańskich filmów i zaczynasz to rozumieć. Pieszy w Stanach nie ma szans
przetrwania. Duże odległości, w dodatku określane w milach są nie do przejścia
w krótkim czasie. W Stanach musisz posiadać samochód. Wiedzieliśmy to już na
samym wstępie.
Żółte autobusy Blue Bird |
W
Sandusky zamieszkaliśmy w akademikach studencko-pracowniczych na terenie Cedar
Point. Sprawy administracyjne obyły się bez większych trudności. Było gdzie
spać, było co zjeść, znaliśmy grafik na najbliższe 5 dni. Kilka szkoleń,
poznanie organizacji i pracodawcy, bezpłatny dostęp do atrakcji parku, ale
przede wszystkim integracja z rzeszą około 3 tysięcy innych studentów z całego
świata, którzy przyjechali tutaj w ramach tego samego programu.
i integracji ciąg dalszy |
Oczywiście
integracja najszybciej przebiegała w ramach tego samego piętra w akademiku;
sąsiadów poznawało się najszybciej. W naszym przypadku była to Europa Wschodnia
– Rosjanie, Ukraińcy, Polacy – w przeważającej mierze.
Mając
sporo wolnego czasu próbowaliśmy zwiedzić Sandusky na pieszo. Po prawie dwóch
godzinach marszu, stwierdziliśmy, że trzeba powoli wracać do bazy. Owszem, dotarliśmy do centrum miasta, ale
sklepu po drodze nie było – a to on wlasnie był celem podrózy. Ulice pod kątem
prostym, nawigowanie bardzo łatwe.
Bankomat typu "drive thru" |
Mieliśmy skrawek Ameryki – tekturowe,
‘jednorazowe’ domy, gdzie europejczyk stwierdza: „jak tak można mieszkać”,
widzieliśmy nawet akcję policji i straży pożarnej podczas wypadku. Samo
Sandusky, jako miejscowość nadmorska posiada kilka przystani, barów i klubów ,
ale jego największą atrakcją jest już wcześniej wspomniany Cedar Point.
Zwiedzając
miejscowy komisariat policji, dowiedzieliśmy się, iż w Stanach trudno szukać
czegoś takiego jak nasz polski spożywczak. Na zakupy trzeba jechać do tzw.
Mall’u. Każde miasto ma swój Mall. Sandusky Mall jest daleko stąd, na nogach
nie ma szans… Jadąc do Mall’u kupisz wszystko, zatankujesz auto i zjesz, jest
to cały kompleks sklepów, jakby galeria tylko rozłożona w poziomie, aby leniwi
Amerykanie nie chodzili po schodach.
W drodze do Mall'u |
Jedną
z naszych pierwszych zmotoryzowanych podróży w Stanach była podróż do hipermarketu
autobusem typu BlueBird – typowym amerykańskim
busem szkolnym, znanym wszystkim
z filmów. Jak wcześniej napisałem, odległości w USA są na tyle duże, że o
pójściu gdziekolwiek na nogach nie ma mowy. Na szczęście Cedar Point posiadał
małą flotę kilku wysłużonych autobusów, które kilka razy dziennie zawoziły
tabuny wygłodniałych pracowników – studentów do sklepu (Wallmart, część
Sandusky Mall – chyba najpopularniejszy amerykański supermarket) i z powrotem.
W pracy, zawsze z uśmiechem |
Podsumowując
w kilku zdaniach: nasz stan Ohio i miasteczko Sandusky nie należą do
najatrakcyjniejszych. Niemniej jednak jest to doskonała baza wypadowa – w 9
godzinach drogi jest się w stanie dojechać do ważniejszych punktów wschodniego
wybrzeża: Nowego Yorku, Atlantic City, Waszyngtonu, Filadelfii czy Wodospadów
Niagara. Po drugie, w dużej mierze to ludzie
tworzą klimat. Jeśli ekipa jest dobra, to nawet Sandusky może przerodzić
się w najlepsze miejsce na ziemi.
Amerykański motocykl - tylko Harley |
Prawdziwa
pierwsza droga „zaliczona” została jeszcze w czerwcu. Mogło nastąpić to znacznie
szybciej, jednak musieliśmy przepracować przynajmniej dwa tygodnie by zobaczyć,
ile też pieniędzy uda się odłożyc w tym systemie płac. W tym czasie dokonaliśmy także rozeznania
wśród najbliższych wypożyczalni samochodowych oraz cen. Mieliśmy skład na dwa pełne samochody,
znaliśmy ceny, znaliśmy drogę, nie pozostało nic innego jak ruszyć dalej!
Uwaga na szeryfa! Pojawia się znikąd i jest bezlitosny... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz